O Autyzmie

Czym jest autyzm?
Autyzm to zaburzenie rozwojowe spowodowane zaburzeniem pracy mózgu. Najczęciej ujawnia się w ciągu pierwszych trzech lat życia. U takich osób mózg inaczej funkcjonuje w sferach rozumowania, sytuacji społecznych i porozumiewania się. Inaczej pracują zmysły - mogą pracować "ponad normę" (np. taka osoba czuje zapachy zupełnie niezauważalne dla innych) lub za słabo (np. nie czuje bólu). Zmysły mogą też wprowadzać w błąd - dźwięki głośne są niesłyszalne, zaś szept sprawia ból. Niekiedy osoba autystyczna jest bombardowana tysiącem bodźców, których nie rozróżnia. Wyobraź sobie, że leżysz w kokonie na środku chodnika na ulicy w Nowym Jorku - tysiące zapachów, dźwięków, tupiące obok Ciebie nogi... Przerażające? Być może ta metafora choć trochę oddaje to, co czuje osoba z autyzmem.


Jak zachowują się osoby z autyzmem?
Chorzy, żeby jakoś ujarzmić niezrozumiały świat, zachowują się dla nas niezrozumiale. Mogą wykonywać specyficzne ruchy ciała np. machać rękami, kołysać się. Emocje innych osób oraz metafory mogą być dla nich totalną abstrakcją. Stąd nietypowe zachowania w kontaktach z innymi ludźmi. Osoba może się wydawać beczelna lub agresywna, przekraczać granice, woli spędzać czas samotnie, sprawia wrażenie, jakby nie interesowała się zawieraniem przyjaźni. Ma słaby kontakt wzrokowy, bywa, że ma bardzo ograniczoną mimkę. Problemy ze zmysłami mogą sprawiać, że taka osoba reaguje paniką na dotyk, jakieś określone dźwięki lub zapachy. Z drugiej strony może znajdować upodobanie w dla nas zupełnie nieatrakcyjnych czynnościach, np. szeleszczeniu sobie sreberkiem po papierku obok ucha. Ponieważ świat zdaje się groźny i nieobliczalny, przywiązuje się do rutyny, a czasem do określonych przedmiotów.


Czy wszyscy autyści są tacy sami?
Różnice miedzy osobami autystycznymi są ogromne. Niektórzy ludzie, z mniejszym stopniem autyzmu, mogą okazywać tylko niewielkie opóźnienie mowy i większe problemy w kontaktach ze środowiskiem. Bywa, że funkcjonują bardzo dobrze a dzięki swojemu specyficznemu sposobowi myślenia, odnoszą duże sukcesy. Przykładem takiej osoby jest Temple Grandin. Autyzm nie przeszkodził jej stać się autorką bestsellerów i doktorem nauk o zwierzętach. Jako dziecko odkryła, że jej problemy w kontaktach społecznych znikają w otoczeniu zwierząt. Podobnie jak wiele autystycznych osób (choć nie wszystkie), Grandin myśli obrazami, a nie werbalnie. Jej zdaniem tak samo myślą zwierzęta, dzięki czemu potrafi wczuć się w ich sytuację. Ponadto bezbłędnie widzi oraz wylicza wszelkie kąty. Kiedy rysuje jakieś urządzenie, potrafi wprowadzić je w ruch w wyobraźni. Dzięki uważnej obserwacji hodowli i zaganiania bydła, a także transportu do rzeźni, Grandin zrewolucjonizowała system uboju zwierząt. Dziś ponad połowa bydła w USA i Kanadzie trafia do rzeźni wyposażonych w zaprojektowany przez Grandin system taśmowego unieruchamiania.
Inne osoby, z większym stopniem autyzmu, mogą potrzebować pomocy z wykonywaniem najbardziej prozaicznych czynności. Niektórzy nigdy nie uczą się mówić (ale porozumiewaj się innymi sposobami, takimi jak pisanie, język migowy czy system obrazkowy). Wbrew obiegowej opinii, i temu czym karmią nas media, nie każdy autysta jest geniuszem. Często życie z tą chorobą wiąże się z olbrzymim cierpieniem, zarówno dla chorego jak i dla całej rodziny. Dlatego ważne jest by i autysta i jego otoczenie otrzymali pomoc i zrosumienie.
Niezależnie od stopnia zaburzenia, każdy autysta ma jednak wiele do zaoferowania, przy bliższym poznaniu poznaje się unikatową wrażliwość i zupełnie różny od "neurotypowego" sposob postrzegania świata.


Czy istnieje lekarstwo na autyzm?
Z medycznego punktu widzenia nie ma leku na wyleczenie zmian w mózgu, które powodują problemy u osób autystycznych. Ciągle znajdujemy jednak lepsze sposoby rozumienia choroby i sposoby pomocy. Niektóre symptomy przy odpowiedniej terapii mogą z czasem stać się mniej uciążliwe, inne całkiem znikają. Znane są rozmaite rodzaje terapii, a także zalecenia dietetyczne. Nie ma jednak niestety żadnego złotego środka, który uleczy autyzm, i każdy rodzic stoi przed olbrzymim dylematem, jaki rodzaj terapii wybrać.



Bajka o smoku Autyzmusie

Tekst: Olga Ślepowrońska
Rysunek: Izabela Kokoszczyńska

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami a może wcale nie aż tak daleko żyła sobie królewska rodzina w zielonym zamku. Ich królestwo nie było wielkie za to miłe i gościnne. Rządził nim mądrze i sprawiedliwie król Marcin wraz ze swą żoną królową Dominiką. Król co i raz wpadał na genialne pomysły pomnożenia bogactw królestwa. Królowa Dominika robiła natomiast najlepszy chłodnik na świecie. Czymże byłoby jednak królestwo nawet najbardziej utalentowanej pary bez potomstwa? Tak, tak od rana do wieczora w zielonym zamku słychać było śmiech i tupot bosych nóżek małoletnich książątek. Książę Lopek uśmiechał się w sposób który topił każde śniegi i potrafił dostrzec skarby w najmniej spodziewanych miejscach. Całkiem dobrze radził sobie ze smokiem Autyzmusem który był na jego wychowaniu. Ale o tym za chwilę...Królewicz Franio miał serce wielkości całej Afryki i wspaniale rysował... Nie wszystkim się trafiają tak udane dzieci- myślę, że król i królowa mieli naprawdę wiele szczęścia. Niesprawiedliwością było by nie przedstawić całej masy innych bohaterów którzy odwiedzali zielone królestwo. Co dzień zielone królestwo odwiedzały wróżki: piękna Ptysia , mądra Rysia Dziwnymi środkami lokomocji przybywała odwiedzić królewską rodzinę zwariowana wróżka Jeremisia. Po kuchni i ogrodzie kręciły się stale wróżki: Zbysia, Misia, Justysia i Żorzetka. Tak, tak w zielonym królestwie nie brakowało przyjaznych dusz. Czas jednak przejść do mrożącej krew w żyłach ( a może wcale nie) historii o smoku Autyzmusie. Do historii o sile bezwarunkowej miłości.

Jak już wspominałam książę Lopiczek miał na wychowaniu smoka. Nie wiadomo skąd smok wziął się w posiadaniu małego księcia. Może już się urodził z małym smoczkiem w dłoni? A może smok , gdy zobaczył dobrego i ślicznego księcia Lopka postanowił się z nim zaprzyjaźnić? Hmm myślę, że to mało ważne. Grunt, że smok nie odstępował Lopiczka na krok. Co gorsza jak to u smoków bywa, nie był zbyt piękny ni prosty w obejściu. Siał wielki popłoch. Smok ryczał, smok krzyczał, smok tupał, smok czasem szczypał. Jaka to szkoda, że w programie nauki gdzie tak wiele pożytecznych rzeczy ani widu ani słychu o oswajaniu smoków.
Niektórzy ludzie widząc księcia Lopka ze smokiem na smyczy wykrzykiwali: „Smoka trzeba wytresować!”, „trzeba uciszyć”, „trzeba schować!”. A cóż smok winny, że jest smokiem? Coś mi się zdaje, że smokowi należy pomóc a nie na niego krzyczeć. Zwołano więc najróżniejszych doktorów. Doktorzy głowili się całą noc. Wreszcie nad ranem, przemówił najstarszy doktor z siwą brodą do ziemi: „smoka należy przestraszyć. Przestraszymy go tupiąc z całej siły”. „Hip hip hura! Mamy rozwiązanie”- zawołały wróżki Ptysia, Rysia, Jeremisia, Zbysia, Misia, Justysia (i Żorzetka też!). I zaczęły tupać, tupać z całej siły. Strasznie się zmęczyły lecz smoka nie przegoniły. Doktorzy bardzo się zafrapowali, pobledli i poszli się radzić kolejną noc. Nad ranem pomysł miał doktor najbardziej uczony. Poprawił swe bardzo grube okulary i powiedział: „Wiem, wiem znam się na tym dobrze! Smoka należy przegonić. Przegonimy go dmuchając”.„Hip hip hura! Mamy rozwiązanie”- zawołały wróżki Ptysia, Rysia, Jeremisia, Zbysia, Misia, Justysia (i Żorzetka też!). I zaczęły dmuchać, dmuchać z całej siły. Strasznie się zmęczyły lecz smoka nie przegoniły. Doktorzy rozpoczęli nadzwyczajne konsylium. W końcu najbardziej doświadczony (i przy okazji najgrubszy) z doktorów zaproponował by smoka wytresować. „Hip hip hura! Mamy rozwiązanie”- zawołały wróżki Ptysia, Rysia,
Jeremisia, Zbysia, Misia, Justysia (i Żorzetka też!). I już chciały się zapytać „ale o co właściwie chodzi?” kiedy postanowiła przemówić królowa. „Wiecie, a mi się zdaje, że te tupania, klaskania, dmuchania na nic się zdadzą. Mi się coś zdaje, że smoka po prostu trzeba przytulić. Pokazać mu, że się go kocha. Tak jak kochamy księcia Lopka - tak kochamy jego smoka. Niech nawet czasem zionie ogniem. Przynajmniej nie mamy problemu z rozpaleniem kominka”. I wzięła smoka na kolana i przytuliła mocno do siebie. I nie uwierzycie ( a może uwierzycie) smok się zrobił bardzo milutki. I nagle wszyscy dostrzegli jaki jest mądry, dobry, wrażliwy. I, że może w sumie wcale nie chcą go przeganiać. Może chcą tylko sprawić by jak najmniej przeszkadzał królewiczowi. „ A może wcale nie musi przeszkadzać?”- zaczęły się zastanawiać wróżki „Wy tu lepiej nie gdybajcie tylko mu pokażcie, że go akceptujecie w całej jego smokowatości”- powiedziała dość ostro królowa.
Królowa Dominika miała bowiem niezły charakterek. Więc wróżki (czy muszę przypominać imiona? A może już je pamiętacie?) zaczęły smoka przytulać, łaskotać, gilgotać. Zaczęły odkrywać świat jego oczami- robiąc to co smoki lubią najbardziej. Rycząc, krzycząc, odbijając piłkę, buchając ogniem. I wkrótce się przekonały, że kochają smoka najbardziej na świecie. Że się uczą od niego i, że kontakt z nim daje im bardzo wiele. A smok piękniał z każdym dniem i coraz bardziej pokazywał na co go stać. Z czasem zaczęli się jednak trochę nudzić Lopiczek i jego przyjaciel smok. A z nudów wiadomo dzieją się różne rzeczy... „Słyszałam o mądrym magu w dalekiej krainie”- powiedziała królowa. Pakujemy manatki i na latającym dywanie lecimy już za tydzień. Już nie mam ochoty na mędrkowania. Zaczęły się przygotowywania, pakowanie, smażenie klopsików i naleśników na drogę. Nauka języków, szukanie mapy. Wreszcie królewska rodzina wraz z częścią dworu wskoczyli na dywan i ziuuu lecą ponad domami, miastami, krajami wprost do mądrego maga. Podróż przebiegła bez problemu. Może smok trochę nadpalił dywan zionąc ogniem... Ale takie są uroki życia, ze smokiem. Zresztą mądry mag ma na pewno sposoby na takie sytuacje. Mądry mag nie miał tak długiej brody jak najstarszy z doktorów, tak grubych okularów jak ten najbardziej uczony ni tak dużego brzucha jak ten najbardziej doświadczony. Wyglądał całkiem zwyczajnie jednak całe swoje życie i całe serce poświęcił smokom i ich właścicielom. Wiedział jak trudno być właścicielem smoka, jak trudno mieć smoka w rodzinie. I jak trudno być samym smokiem. Zajrzał smokowi prosto w oczy, wsłuchał się w serce Lopka i już wszystko wiedział: „Smok i książę Lopiczek muszą zacząć poznawać jak ciekawy jest świat wokół. To nie takie proste ale powiem Wam jak”. I zaczęło się uczenie i poznawanie. Smok umiał coraz więcej a wraz z nim jego dzielny właściciel. Nie zniknął jednak. Zdarza się, że dalej ryczy z całej siły i sieje postrach w okolicy. Każdemu kto pokochał smoka Autyzmusa i jego właściciela Lopka, pozostała na pamiątkę w sercu złota kropelka. Może to jest grudka złota, może kropelka miodu a może świetlisty promyczek? Trzeba się samemu przekonać. Można też zapytać wróżek. Na pewno poświadczą Ptysia, Rysia, Jeremisia, Zbysia, Misia, Justysia (i Żorzetka też!)